Podróże zmieniają – wyniki konkursu

wyniki konkursu "Podróże zmieniają"
Data publikacji: 27 lipca 2021
Kategoria: Aktualności
Tagi:

Przy okazji ostatniego Fair Travel Event ogłosiliśmy konkurs „Podróże zmieniają”. Poprosiliśmy Was na naszym facebookowym profilu, abyście napisali co dla Was znaczy hasło „podróże zmieniają”. Drugą częścią zadania konkursowego było dodanie zdjęcia ze swojej wyprawy. Dodatkowym atutem było uwzględnienie w swojej opowieści kwestii związanych z etyką podróży.

Spośród wszystkich zgłoszeń wybraliśmy trzy historie, choć każda z opowieści była na swój sposób poruszająca. Mogliśmy jednak wybrać tylko trzy osoby. Laureatkami konkursu zostały:

  1. Mel Ania
  2. Anita Pogorzelska
  3. Klaudia Kijek

Oto wyróżnione historie:

I MIEJSCE

„Podróże Zmieniają” już w trakcie ich trwania, potem dzieje się jeszcze więcej…

Podejście do świata, do życia, do ludzi odmieniła moja pierwsza, samodzielna podróż samolotem za ocean. W głowie… same obawy: „zgubię się”, „nie zdążę na przesiadkę”, „nie znam dobrze języka”, „nie wpuszczą mnie”… „Nie, nie, nie!!!”.

Rzuciłam się na głęboką wodę z nadzieją, że szybko uda mi się wypłynąć na powierzchnię. Kraj oddalony od Polski o prawie 7000 km przywitał mnie serdecznością, otwartością, uśmiechami na chodnikach i pomocną dłonią w krytycznych momentach. To miłe spotkanie z rzeczywistością popchnęło mnie do dalszych działań.

Uznałam, że warto podwyższyć swój dyskomfort o jeden level, gdyż może mnie czekać korzystny finisz. Zaczęłam analizować swoje lęki i pchać się tam, gdzie będę je pokonywać. Tym oto sposobem stanęłam m. in. na dachu jednej z najwyższych wież na świecie (foto w załączeniu). Doskonale pamiętam jednego z uczestników przejścia. Wspomniał, że był tu już dzień wcześniej, ale tak bardzo się bał, że nic nie pamiętał z podniebnego spaceru. Wrócił, więc w to samo miejsce, by zachować obraz wyjątkowego widoku miasta z góry i doznać euforii, którą strach mu wcześniej zaburzył. Ogromnie mi tym zaimponował. Nie zamknął się w swojej jaskini, ale szukał z niej wyjścia, wyważając drzwi dokładnie tą samą drogą. Co ciekawsze, swoją historię opowiedział nam już na dole, po wszystkim. Nie muszę wspominać o tym, że był największym wsparciem dla tych najbardziej zlęknionych. Od tego zdarzenia minęło już kilka lat, a ja nadal nie mogę wyjść z podziwu, jak wiele jest w stanie osiągnąć zdeterminowany człowiek. Teraz doskonale rozumiem słowa: Yes you can!!!

Obcowanie z inną kulturą, a w zasadzie zlepkiem kultur z całego świata uświadomiło mi, że bariery nie istnieją. Radosna słowotwórczość bawi mnie do dziś. Czymże byłaby konwersacja bez „bramborowa salad”, czy „only one buch”? Podróż w autobusie ze wszystkimi kontynentami, możliwość spróbowania różnorodnych kuchni w jednym mieście, dyskusje o zróżnicowanych poglądach, poznanie kultury rdzennych mieszkańców, zetknięcie współczesności z głęboko zakorzenioną tradycją, czy zachwycające krajobrazy są w stanie wpłynąć na każdego.

Pierwsza podróż w pojedynkę pozwoliła mi nabrać odwagi na sięganie po więcej zarówno w życiu codziennym, jak i w poznawaniu nowych zakątków świata. Otworzyłam oczy na wszystko, co dzieje się wokół. Przyglądam się ludziom, słucham ich, oglądam otoczenie, wypatruję dochodzących do mnie sygnałów. W głowie – istne fajerwerki!

Tej euforii z namacalnego doświadczania świata życzę każdemu.

fot Mel Ania

II MIEJSCE

Egipt… to ta pierwsza wycieczka z biurem podróży (wtedy wydawało mi się, że dalej już się nie da) wywołała we mnie nieustającą tęsknotę za światem. Kilka lat słyszałam od przyjaciółki „jedź, zobacz, rejs po Nilu to coś co zapamiętasz do końca życia”, ale szara rzeczywistość finansowa nie pozwalała nawet marzyć. Aż tu nagle dostałam za projekt autorski kasę której się nie spodziewałam i natychmiast wykupiłam w biurze podróży tenże rejs, z kilkudniowym pobytem w Hurghadzie w hotelu chyba z jedną gwiazdką (potem myślałam że ta jedna to też była przez pomyłkę).

Nie zapomnę pierwszego wieczoru nad morzem, gdy siedziałam na połamanym leżaku i piłam nędznego rozwodnionego drinka z jednorazowego kubka wielokrotnie używanego, płakałam z emocji, radości i dumy że udało mi się. I wtedy właśnie dałam sobie słowo, że tak będzie już zawsze co rok, w ferie zimowe (byłam nauczycielką i tylko taki termin wchodził w grę). Emocje które mi towarzyszyły wtedy, podczas tego dość jednak niespodziewanego wyjazdu towarzyszą mi podczas każdej wyprawy, którą teraz organizuję. Zmienił się jednak sposób podróżowania, świadomość, odpowiedzialność za ludzi do których docieram i miejsca które odwiedzam. Potem, po tym rejsie – wiadomo – nie było wyjścia, musiałam dotrzymać danej sobie obietnicy. 

Wybierałam promocyjne ceny i co rok za „trzynastkę” ruszałam na wycieczki z biurem podróży. Ciągle wydawało mi się że „podróżuję”. Byłam pewna, że w moim wieku, bez znajomości języka angielskiego to jedyny możliwy dla mnie sposób zwiedzania świata. Aż dzięki swoim zdjęciom trafiłam na jeden z portali podróżniczych, gdzie poznałam mojego obecnego przyjaciela od podróży. „Pracował” nade mną 2 lata aż w końcu machnęłam ręką i zdecydowałam o wyprawie na własną rękę. To była Birma. Potem był Nepal, Chiny, Kirgistan, Uzbekistan, Chile, Argentyna, Etiopia, Tanzania, Indonezja, Papua, znów Birma, Wietnam, Indie i jeszcze kilka innych.

Wyprawa na Papuę do dziś mnie samą zaskakuje, ruszyłam tam na trekking po bagnach lasu deszczowego do Korowajów, mając 60 lat. Dałam radę!!!To, ile mnie wszystkie te wyprawy kosztowały wyrzeczeń, ile wysiłku i pokonywania słabości wiem ja jedna. Ale wspomnienie tamtej wycieczki do Egiptu towarzyszy mi za każdym razem gdy wsiadam do samolotu. Z marną kondycją, bez znajomości języka angielskiego, z nauczycielską emeryturą, dorabiając prasując koszule, gotując obiady, wyprowadzając na spacery psiaki, stawiając wszystko na jedną kartę, podróżuję i zdobywam przyjaciół na całym świecie, dzięki temu, że szanuję ich zwyczaje, doceniam dorobek pokoleń, wyprawy organizując śladami ginących plemion żyjących zgodnie z tradycjami przodków, opierających się cywilizacji zachodniej. Nie odmawiam im jednak prawa do lepszego życia.

Każda podróż to dla mnie lekcja pokory. Każda podróż uczy mnie jak bardzo nie wolno poddawać się stereotypom. O odwiedzonych przeze mnie plemionach opowiadam potem na spotkaniach że słuchaczami starając się pokazać jak wiele możemy się od ich nauczyć. To jeden z głównych celów moich spotkań – łamać stereotypy. Zaledwie kilka lat temu śledziłam festiwale podróżnicze, podziwiając prelegentów. Na KOLOSY nawet nie odważyłam się jechać. Dziś piszę to jako dumna zdobywczyni KOLOSA, zeszłoroczna nagroda „WIECZNIE MŁODZI” przyznana mi została za podróżnicze osiągnięcia w zeszłym roku w Gdyni i jest ukoronowaniem tych zaledwie kilku lat podróżowania. Marzę, aby moja historia stała się motywacją dla zakompleksionych, bez wiary we własne możliwości ludzi, zwłaszcza emerytów, aby tak jak ja uwierzyli, że granice są tylko w naszych głowach i że nie ma rzeczy niemożliwych. Żeby podróżując byli otwarci na świat. Żeby leitmotivem ich podróży był szacunek dla inności. O czym marzę? Aby w życiu – nie tylko w podróży – wsłuchiwać się w świat, być podróżnikiem, nie turystą.

fot. Anita Pogorzelska

III MIEJSCE

Każda podróż uczy nas i zmienia. Zmiana dokonuje się na wielu płaszczyznach. Ja zdecydowałam się podzielić z Wami historią, która zmieniła moje podejście do życia, w kontekście presji społeczeństwa, podążania za schematami, życia według zasad i norm. Bo jak określić normy, skąd mamy wiedzieć, co jest właściwe, a co nie? Na świecie jest tyle ludzi, każdy z nas ma inną historię. Różni nas pochodzenie, kultura, potrzeby, marzenia, edukacja… wszystko. Ale łączy nas to, że chcemy być szczęśliwi (na swój własny sposób), szanowani i akceptowani.

Moja ostatnia podróż solo, do Ameryki Południowej utwierdziła mnie w przekonaniu, że to co dla jednych jest normą, dla kogoś innego będzie trudne do zaakceptowania. W jednej kulturze pewne zachowania będą zwyczajne, ale dla „obcych”, będzie to szok. Gdzieś głęboko we mnie zawsze była myśl, że nie muszę postępować zgodnie z przyjętym schematem.

Mam wybór i powinnam zatroszczyć się o swoje dobro, bo nikt inny tego lepiej nie zrobi. Niby o tym wiedziałam, ale czasami miałam opory przed podjęciem innej decyzji niż wszyscy. Aż do ostatniej podróży. Poznałam wtedy wielu fascynujących ludzi, o każdym można napisać książkę. Każdy inny, żyjący poza schematem. Dzięki tym ludziom i tym spotkaniom, zaakceptowałam w pełni siebie. Nauczyłam się słuchać swojego serca i duszy, tak naprawdę.

Zaakceptowałam siebie i swoje „inności”, co przyniosło mi ogromny spokój ducha. Życie w zgodzie z samym sobą, to niezwykły dar. Odkryłam go, właśnie dzięki podróżom. Zdjęcie z Boliwii – ja i nowo poznani towarzysze podróży. I chociaż dzieliło nas tak wiele – język, wykształcenie, pochodzenie, wiek… to jednak los chciał, żebyśmy się na moment spotkali i spojrzeli na świat z innej perspektywy. Jak widać na załączonym obrazku, był to piękny i radosny moment.

fot. Klaudia Kijek

Etyczne wyprawy:

gwatemala-wyprawa-dla-kobiet-wulkan-soul-travelGwatemala
Droga jaguara
13 – 17 lutego 2023

kostaryka-wyprawa-wiszacy-most-soul-travel

Kostaryka
Rajska przygoda
19 lutego – 05 marca 2023

algieria-wyprawa-na-sahare-mozabici-przy-ognisku-soul-travel

Algieria
Kultury Sahary
25 lutego – 10 marca 2023

Komentarze

0 komentarzy

Zobacz także